Przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość wygląda całkiem nieźle. Jest pełna nieskończonych możliwości.
Trudi Canavan
Jestem falą. Falą bezsensu w oceanie beznadziei. Jest tylko ocean i błękit nieba nad nim. Błękitu nigdy nie sięgnę, w beznadziei nigdy nie utonę – bo jak? Jestem jej częścią. Jestem produktem ubocznym oddziaływania nieba, wiatru, temperatury i ciśnienia na ocean. Tak powstaje fala. Gonię przed siebie, bez wpływu na rzeczywistość. Nie ma nic dookoła, horyzont jest tak samo nierealny jak niebo. Trwam.. Wiatr pcha mnie donikąd. Nagle, zupełnie niespodziewanie, pojawia się wyspa.. Jest uderzająco piękna – zielona, pachnąca nadzieją, słońcem, optymizmem i konwaliami. Nie mogę uwierzyć, że pojawiła się tak po prostu, bez żadnego powodu – wprost przede mną – Falą Bezsensu. Wpadam na nią, uderzam o cudownie ciepły piasek, zabieram jego ziarenka, by za chwilę znowu uderzyć o plażę.. Delikatnie. Tak delikatnie jak tylko potrafi fala bezsensu. Chłonę Wyspę… To wręcz nierealne, że w bezkresie beznadziei istnieje coś równie pięknego. A może to tylko sen? Może to przywidzenie, fantazja? Jeżeli tak, to nie chcę się nigdy obudzić.
Ale to nie jest sen. Wyspa jest realna. Tak samo realna jak niebo nad nią i bezsens wokół. Czuję ją. Czuję jej ciepło, czuję całą pozytywną energię zgromadzoną w tej oazie nadziei pośród morza bezsensu. Czas staje w miejscu, nadal nie wierzę, że to się dzieje. Jest tak kompletnie inna ode mnie, a zarazem tak niesamowicie identyczna…
Niestety, wszystko musi kiedyś minąć – wyspa i fala – dwa twory, które nie mogą współistnieć. Fala nie może w swej zachłanności utopić wyspy, a wyspa nigdy nie stanie się falą. Muszę się odbić, odpłynąć.. Ale zabieram ze sobą odrobiny piasku, zapach konwalii – od teraz już zawsze będą ze mną, nigdy nie stanę się tą samą falą. I mam nadzieję, że pomyślne wiatry zatoczą koło i może jutro, może za tydzień, a może za 5 lat popchną mnie znowu ku Wyspie… Ciekawe, czy będzie pamiętać delikatne uderzenie mojej bryzy o swój brzeg? Może znajdzie się miejsce na małą zatoczkę, w której w końcu będę mógł zakończyć tułaczkę, zarazem nie robiąc krzywdy Wyspie i nie roztrzaskując siebie o porozrzucane kamienie?
A może i Fala i Wyspa jednak potrafią trwać w harmonii?
MAM NADZIEJĘ..
To zupełnie nowy stan, muszę się z nim oswoić.
Szkoda,że takie wyspy są tak rzadkie…