Żyjesz, czujesz – jesteś żyty, jesteś czuty przez innych, a wiec jesteś nieszczęśliwie – szczęśliwy.
– Alfred Korzybski
Omnibus Adaptacyjny. Tak to ja – wiem wszystko i na wszystkim się znam! Bycie Omnibusem Adaptacyjnym jest szalenie praktyczne – pozwala rozwiązywać dylematy, z niezachwianą pewnością własnych racji ferować wyroki, by za chwilę zapomnieć o całej sprawie i znać się na czymś zupełnie innym. Gdy Małysz odnosił sukcesy, znałem się na skokach narciarskich. Kiedy nadeszły dobre czasy Kubicy – byłem ekspertem Formuły 1. W zasadzie to mógłbym wymieniać co i raz nowe dziedziny, na których znam się najlepiej.
A jeśli ktoś podważy moje kompetencje (bo przecież ma do tego prawo), to jest oczywiście zwykłym Hejterem (śliczne słowo, tak mi się podoba, że aż żałuję, że jestem Omnibusem, nie Hejterem). Co robić? I tacy muszą żyć, ja tam wiem swoje! No i mam misję! Muszę krzewić moją wszechwiedzę dookoła, bo przecież reszta społeczeństwa żyje w odmętach nieświadomości i niewiedzy…
Śledząc przeróżne fora i blogi tematyczne, jak i te tematyczne-inaczej, dochodzę do dość smutnej obserwacji – jesteśmy cholernie samotni. Mamy ogromną potrzebę bycia zauważonymi, docenionymi i podziwianymi. Z tej potrzeby wyrastają przeróżne twory – niektóre, nawet jeśli nie interesujące, to przynajmniej „fajne”, inne głupie, a jeszcze inne – niebezpieczne. O ile dwie pierwsze kategorie nie są specjalnie istotne z punktu widzenia pożytku/szkodliwości, o tyle nad tą trzecią należy się pochylić trochę bardziej. Definicja „niebezpieczeństwa” jest (niestety) dość szeroka i może obejmować bardzo wiele rzeczy, które dla autorów są zwyczajnie „ciekawe”.
Jeśli chodzi o mnie, najbardziej obawiam się wszelkiego rodzaju „poradników” pisanych przez Omnibusów Adaptacyjnych, bądź przez Niezauważanych. Z czego wynika niebezpieczeństwo? Z – a jakże – EGOIZMU. Ale z tego egoizmu, który jest spłycony przez przez nas samych do roli cechy negatywnej. Ludzki umysł ma tendencje do upraszczania, bo jego pojemność i 'moc obliczeniowa’ są ograniczone. Ale dlaczego upraszczamy, niejako z automatu, rzeczy, które w żaden sposób upraszczane być nie powinny? Vide – egoizm. Nie będę dziś pisał o Egoizmie przez duże 'E’ – to pozostawię do własnych rozważań tym Czytelnikom mojego 'bloga’, którym będzie chciało się czytać ten wpis – na jego potrzeby pozostawiamy egoizm takim, jakim się go postrzega przez pryzmat schematów poznawczych.
Ego = Ja. A ja to ja – wiadomo. Ja i Moje. Mamy parkę. Duet praktycznie nierozrywalny. Moja potrzeba bycia zauważonym zostaje przelana na papier/ekran komputera. Do tej pory jest jeszcze nieźle. Gorzej robi się, kiedy zaczynam czuć misję uszczęśliwiania innych. Oczywiście mam dobre chęci, nikt przecież tego nie neguje. Ale jeśli tych chęci jest więcej niż kompetencji – sytuacja staje się poważna. Bo na jakiej podstawie, nie będąc lekarzem, mam prawo mówić ludziom, że na ból brzucha zawsze najlepsze są kropelki? Jeśli człowiek cierpi i ma siłę – szuka pomocy. Jeśli cierpię na ból brzucha, szukam czegoś, co ten ból uśmierzy. I wtedy trafiam na Poradnik Egoisty. Dowiaduję się z niego, że branie kropelek na łyżeczce cukru na pewno postawi mnie na nogi, a dolegliwość minie jak za dotknięciem podobizny Kaszpirowskiego, wyświetlanej na ekranie telewizora. I rzeczywiście – w wielu przypadkach tak się stanie. Ale co w przypadku, kiedy jednak dolegliwość nie ustąpi i się nasili? Więcej kropelek? Może butelka na torbę cukru, 4x dziennie? Tak? Nie? Nie wiem?
…Tego już nam Poradnik Egoisty nie powie. Nie powie nam nawet, że ból brzucha to niekoniecznie i nie zawsze lekka niestrawność. Nie powie co to wyrostek i jakie są objawy jego zapalenia, nie powie nic na temat zakażenia salmonellą, ryzyka połknięcia przedmiotu niestrawnego, alergii pokarmowych i tak dalej i dalej i dalej…
Poradnik Egoisty powie nam, że sytuacja jest prosta ból brzucha = kropelki. Umieramy w konwulsjach. A wystarczyło pójść do lekarza. Niczego nie zmieni żadne tłumaczenie „co autor miał na myśli”, kompletnie bez znaczenia jest najgłębsze na świecie przekonanie piszącego poradnik, że ma rację, bo w jego przypadku kropelki pomogły. Nie przejdzie mu przez myśl, że pomogły, bo cierpiał na zwykły skurcz mięśni gładkich przewodu pokarmowego. Nie jest nawet świadomy skali problemu, którego rozwiązania poszukują ofiary bólu brzucha. Nie zdaje sobie sprawy jak wiele zła może wyrządzić, pisząc w pięknych słowach (aczkolwiek niekoniecznie i nie zawsze nawet odpowiadających powszechnie przyjętym zasadom pisowni języka polskiego) o leczeniu bólu brzucha.
Oczywiście – zawsze tłumaczenie jest jedno: „przecież to moje prywatne zdanie, jestem głęboko przekonany o jego słuszności, bo to (na mnie) zadziałało!!” Egoista kompletnie nie bierze pod uwagę innych. Innych ludzi, innych przypadków, innych zdarzeń, innych przyczyn i skutków. Bo przecież w parze z Ja stoi Moje. A krzywdy nie da się łatwo naprawić…
Zadziwiająco lekko mi – Omnibusowi Adaptacyjnemu – idzie wypowiadanie się na temat innych, na temat, o którym sam nie mam pojęcia, bo nie jestem lekarzem/naukowcem/sportowcem/żołnierzem/………….*/ (* – w miejsce kropek wstawić cokolwiek). To jest przyjemne, bo mogę sobie skakać z tematu na temat jak surfer po falach, niespecjalnie przejmując się tym, czy mam pod sobą kilkanaście centymetrów, czy kilka metrów wody – ważne, że są fale…..
Proszę Cię, pisząc poradnik surfera pamiętaj, że jeśli nigdy się nie topiłeś, nie masz pojęcia jak ważne jest to, co pod Tobą…